Nie wiem, czy Lewandowski będzie lepszym kapitanem niż Błaszczykowski, ale byłoby źle, gdyby sprawa opaski podzieliła kadrę. W takich kwestiach trzeba być ostrożnym. Tym razem mleko się już rozlało. Jakub Błaszczykowski od czternastu miesięcy nie otrzymał powołania do kadry. Czy kapitan Wisły Kraków liczy jeszcze na powrót do reprezentacji Polski? Jakub Błaszczykowski w reprezentacji nie zagrał od ponad roku. Po raz ostatni koszulkę z orzełkiem na piersi założył we wrześniu 2019 roku. Błaszczykowski wszedł z ławki rezerwowych w meczach eliminacji ME 2020 ze Słowenią (0:2) i Austrią (0:0). W tym drugim spotkaniu nabawił się urazu pachwiny i po 19 minutach zastąpił go Mateusz Klich. Kapitan Wisły Kraków wielokrotnie powtarzał, że nie wycofa się z gry w kadrze. - Zdaję sobie sprawę z tego, że mam swoje lata, ale z marzeń się nie rezygnuje. Kiedyś przyjdzie ten moment, że będę za słaby, ale sam nie zrezygnuję - mówił Błaszczykowski po mundialu w Rosji. W rozmowie z Interią podtrzymał swoją gotowość do występów w kadrze. - To jest ciężki temat. Nie wypowiadam się, tylko robię swoje. Mam takie wrażenie, że bez względu na to, czy jestem w kadrze, czy mnie w niej nie ma, to i tak z tego tytułu powstają różne dywagacje. Cóż, ja pracuję i robię swoje - powiedział Błaszczykowski w rozmowie z Być może są tacy, którzy woleliby, abym już nie strzelał tych bramek, ale ja nadal zamierzam to robić. Ponadto cały czas jestem Polakiem, kibicuję i wspieram tę reprezentację, zawsze będę to robił - dodał 108-krotny reprezentant "Białej Gwiazdy" zaznaczył, że jeśli otrzyma powołanie będzie do dyspozycji selekcjonera. - Ja wiem, że pewnie fajnie by było dorobić do tego jakieś historie, ale nie ma w tym żadnych tajemnic. Gram w klubie i jeżeli zajdzie taka potrzeba, dostanę powołanie, to będę do dyspozycji reprezentacji Polski. Jeżeli go nie dostanę, bo okażę się na to za słaby, to ja nie widzę w tym żadnego problemu - zakończył. Błaszczykowski 14 grudnia skończył 35 lat. Do tej pory wystąpił w 108 meczach drużyny narodowej. Zdobył 21 bramek. Co czeka kibiców w 2021 roku? Kalendarz najważniejszych wyda... Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Wiadomo już, dlaczego Fernando Santos nie pojedzie do Roberta Lewandowskiego. Ciekawą teorię w tej sprawie postawił doświadczony trener Jacek Gmoch, który z reprezentacją Polski zajął Dlaczego ulubieńcy kibiców ledwo się tolerują? Mecz Polska – Portugalia już dziś o godzinie na Stadionie Śląskim w Chorzowie. To będzie wyjątkowa rozgrywka zarówno dla Roberta Lewandowskiego, jak i Jakuba Błaszczykowskiego. Lewandowski zagra swój setny mecz w kadrze, a Jakub Błaszczykowski będzie miał okazję pobić rekord w występach w reprezentacji Polski. Jak piszą sportowe serwisy, jeśli Błaszczykowski wybiegnie dziś na boisko, zostanie liderem, bo będzie to jego 103 mecz w reprezentacji! Panowie kiedyś byli serdecznymi przyjaciółmi, dziś mówi się, że ledwo potrafią zamienić ze sobą kilka słów. Dlaczego relacje między kapitanem reprezentacji Polski, Robertem Lewandowskim a jego poprzednikiem na tym stanowisku, Kubą Błaszczykowskim są tak napięte? „Jesteśmy z innych światów, ale z tej samej drużyny”, mówią o sobie. Jaka jest zatem prawda o ich konflikcie? Konflikt między Kubą Błaszczykowskim i Robertem Lewandowskim Mówi się, że jeszcze w 2010 roku, gdy Robert Lewandowski trafił do niemieckiej Borussi Dortmund, w której Kuba Błaszczykowski grał wówczas od trzech lat, mógł liczyć na pomoc starszego kolegi. Ten otoczył podobno troską pochodzącego z Pruszkowa rodaka, który nie znał wówczas języka niemieckiego. Relacja ta była tym bardziej serdeczna, że w tym samym czasie kontrakt z niemieckim klubem podpisał również Łukasz Piszczek i tak powstał słynny polski „trójkąt dortmundzki”. Kuba Błaszczykowski i jego żona Agata (wówczas w zaawansowanej ciąży) mieli nawet pomagać Annie i Robertowi Lewandowskim w urządzaniu domu, gdy Ci przeprowadzili się do Niemiec. Odwiedzali się także wzajemnie i spędzali razem święta! Jednak gdy mąż Anny Lewandowskiej po jakimś czasie popadł w konflikt z grającym w Borusii Dortmund Paragwajczykiem Lucasem Barriosą, ponieważ ten rzucił się na niego z pięściami, żaden z rodaków nie stanął po jego stronie, przez co relacje całej trójki znacząco się ochłodziły. Nie pomógł również kategoryczny zakaz Kuby Błaszczykowskiego jako kapitana reprezentacji Polski, gdy Robert Lewandowski zapytał o możliwość udzielenia wywiadu Gazecie Wyborczej w okresie Euro 2012. Miało to związek z publikacją jednego z tabloidów, opisującą zachowanie członków reprezentacji na zgrupowaniu. Cześć z nich miała bowiem zabawiać się w pokojowych hotelach z prostytutkami. Artykuł tak rozsierdził przedstawicieli kadry, że zbojkotowali polskie media i nie udzielali żadnych wywiadów. Według relacji dziennikarzy sportowych, Robert Lewandowski miał bezustannie dzwonić do Kuby Błaszczykowskiego i prosić o możliwość rozmowy z przedstawicielami Gazety Wyborczej, co irytowało starszego kolegę z kadry. Sytuacji nie polepszył także późniejszy awans Lewego na kapitana reprezentacji. Wówczas Kubie trudno było ukryć rozczarowanie. „Zabolało mnie to. Troszkę był przy tym problem z komunikacją. Jednak nie będziemy swoich indywidualnych celów przedkładać nad dobro reprezentacji. Nigdy nie mieliśmy z tym problemu, więc nie widzę powodu, żebyśmy się mieli nie dogadać. Nie mamy ze sobą jakiegoś super kontaktu i to nie jest tajemnica. Ale to nie przeszkadza w tym, żebyśmy dobrze wykonywali swoją pracę na boisku”, zapewnił w wywiadzie dla TVP. Co o konflikcie obu panów mówią ich koledzy z reprezentacji? „Nie wiem, czy ktoś jest o coś zazdrosny, czy ktoś komuś nastąpił na odcisk, ale chłopaki się nie lubią. Trudno. Ważne, że umieją ze sobą grać. Kosa jest. Kto widzi ich na co dzień, od razu to zauważa. Pierwsze rysy na ich relacji pojawiły się po słowach Roberta, który w jednym z wywiadów poskarżył się, że po przeprowadzce musiał sam sobie radzić, a jego najlepszymi kolegami w drużynie są Niemcy”, podkreślili zawodnicy w książce Tajemnice Kadry. Przyczyny konfliktu między Kubą Błaszczykowskim i Robertem Lewandowskim Okazuje się, że początek konfliktu miał miejsce wiele lat temu, gdy obaj panowie czekali na samolot na lotnisku po przegranym meczu w ramach Ligii Mistrzów. „– To co, zjemy coś? - zapytał Błaszczykowski i wskazał na najmłodszego Roberta, by ten poszedł po jedzenie. Robert poszedł po jedzenie, ale wrócił z dwiema przekąskami - jedną dla Kuby, drugą dla siebie. A co wziąłeś dla Piszcza? - zapytał Kuba. Zapadła wówczas niezręczna cisza”, czytamy w książce Tajemnice kadry. Jak tę sytuację skomentował Łukasz Piszczek? „Wtedy wyszła głupia sytuacja, która mi się nie spodobała. Robert odebrał ją inaczej. Niektóre zachowania za bardzo brałem do siebie. Dojrzałem jednak i gdyby się to powtórzyło, zareagowałbym w inny sposób”, zapewnił piłkarz w książce Sebastiana Staszewskiego. Jednak Łukasz Piszczek nie ma żalu do Roberta Lewandowskiego i wspomina, że tamten incydent był po prostu błędem młodości. „Nigdy nie było między nami zatargów. Raczej niedomówienia. Byliśmy młodzi i głupi. Każdy z nas obrał sobie swoją drogę i tyle”, skwitował. Co ciekawe, ani Kuba Błaszczykowski, ani obecny kapitan reprezentacji Polskie nie ukrywają, że ich relacje są dziś jedynie poprawne. „Przecież w żadnej pracy nie jest tak, że wszyscy lubią się ze wszystkimi. Ludzie mają różne charaktery, przyzwyczajenia, spojrzenie na świat, ważne, żeby nie przesłaniało to wspólnego celu”, zaznaczył ten pierwszy jakiś czas temu w rozmowie z Newsweekiem. I trudno się z nim nie zgodzić! 1/6 Copyright @East News 1/6 2/6 Copyright @East News 2/6 3/6 Copyright @East News 3/6 4/6 Copyright @East News 4/6 5/6 Copyright @East News 5/6 6/6 Copyright @East News 6/6 @ To brzmi jak żart. Lewandowski na to nie zasłużył. Sa kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki. Strzelecka "niemoc" Roberta Lewandowskiego trwała 467 minut, czyli prawie osiem godzin. Już za tydzień, po pierwszych spotkaniach w eliminacjach mistrzostw świata, dowiemy się też dużo więcej na temat pomysłu portugalskiego trenera na naszą drużynę narodową. Na razie mieliśmy okazję zobaczyć jedynie jego przygotowanie do medialnych wystąpień oraz ogólny zarys koncepcji. Poznaliśmy bowiem 26-osobową kadrę na trzy najbliższe spotkania. Jeśli chodzi o medialną prezencję, to wiemy, że Sousa jest człowiekiem kulturalnym, opanowanym i bardzo dyplomatycznym. Mówi dużo, ale w tyn zdecydowanie mniej konkretów niż u poprzednika, czyli Jerzego Brzęczka. A jeśli z tych długich, kulturalnych wypowiedzi odsączymy wodę, to okaże się, że Portugalczyk zdradza niewiele więcej niż Adam Nawałka. Ale nie po słowach będziemy go oceniać, głównym kryterium będą wyniki. Co do pierwszych wyborów, tutaj było kilka dyskusyjnych kwestii. I nie ma chyba na świecie selekcjonera, który zadowoli wszystkich. Za dobrą decyzją uważam zakończenie z rotacją bramkarzy, to znaczy umawianie się, że jeden broni w meczach ABC, a drugi w DEF. Niech i tutaj obowiązują „prawa rynku”, czyli jedynką jest ten najlepszy w oczach trenera. Na pewno spory znak zapytania trzeba postawić przy Kamilu Grosickim. „Grosik” – odkąd zamknęło się zimowe okno transferowe i okazało się, że zostaje w West Bromwich, co oznacza marne szanse na regularne, żeby nie powiedzieć jakiekolwiek występy – prowadzi intensywną kampanię w mediach społecznościowych. I jest to takie robienie dobrej miny do złej gry. Regularnie wrzuca swoje zdjęcia przed i po meczach swojej drużyny, jakby w w nich miał występować. Fizyczna i medialna gotowość, do której próbuje przekonać fanów, ma się jednak nijak do rzeczywistości – bo regularnie jest on pomijany nawet w szerokiej kadrze ekipy Premier League. Nie wiem, w czym Kamil upatruje szansy na odmianę losu. Sam Allardyce względem niego kontynuuje bowiem postawę, którą prezentował jego poprzednik, Slaven Bilić. Czy reprezentant Polski liczy na to, że dostanie zaufanie od ewentualnego następcy Allardyce'a – tego nie wiem. Mam pewne obawy, że decyzja w jego sprawie została podjęta na wyższym szczeblu, bo zdaje się, że władze WBA chciały pozbyć się zarabiającego nieźle zawodnika, ale jemu nigdzie się specjalnie nie spieszyło, więc za karę ogląda mecze Premier League w telewizji. Ciekawy jestem, jaką rolę w zespole narodowym widzi dla niego Sousa. Będę zaskoczony, jeśli zobaczymy go w meczu z Węgrami od pierwszej minuty. Jeśli ma być jokerem, to mogę go zrozumieć. Wydaje mi się, że bardzo rzadko zawodzący w kadrze Grosicki mimo wszystko może dać więcej niż Bartosz Kapustka, który – moim zdaniem słusznie – został przez Portugalczyka pominięty. Nie do końca potrafię zaś zrozumieć brak powołania dla Sebastiana Walukiewicza. Wiem, że jego sytuacja klubowa się zmieniła, że stracił miejsce w zespole, ale jeśli komuś selekcjoner powinien rzucić koło ratunkowe, to Walukiewicz na to zasłużył – choćby jesiennymi występami w kadrze. To perspektywiczny obrońca, który pokazał, że jest gotowy, żeby być solidną alternatywą do gry na środku defensywy przez kolejne lata. I to zdecydowanie wcześniej niż Kacper Kozłowski czy Sebastian Kowalczyk. Wydaje mi się, że mamy tu do czynienia z rozdawnictwem nagród nieco na wyrost. Bo co innego dać sygnał tak niedoświadczonym zawodnikom przed jakimś sparingiem, co innego zapraszać ich po naukę w tak ważnych momentach, jak mecze eliminacyjne. Życzę Paulo Sousie, żeby zaskoczył wszystkich i pokazał, że widzi więcej niż inni. Po to w końcu zastąpił Jerzego Brzęczka, który realizował stawiane przed nim cele, a mimo wszystko w oczach prezesa PZPN Zbigniewa Bońka okazał się trenerem zbyt słabym, by wznieść reprezentację na wyższy poziom. Paulo Sousa w rozmowach z dziennikarzami, zapytany kilka razy o zawodników, których nie powołał (tu trzeba też dołączyć nazwisko podstawowego obrońcy Brzęczka – Tomasza Kędziory), odpowiadał dyplomatycznie, że o nieobecnych nie chce rozmawiać. A ja chciałem w tym miejscu dorzucić nazwisko piłkarza, który od jakiegoś czasu odchodzi w zapomnienie, a który na takie zapomnienie nie zasłużył. Chodzi mi o Jakuba Błaszczykowskiego, który w drużynie narodowej rozegrał 108 spotkań. Nie chodzi mi o to, że Błaszczykowski na powołanie na najbliższe mecze zasłużył. Wiemy, że w Wiśle Kraków trochę gra, ale często też leczy kontuzje. Jako przewodniczący Klubu Wybitnego Reprezentanta uważam zaś, że Kuba zasługuje na to, żeby w zapomnienie na razie nie odchodzić, a jeśli ma z kadrą się pożegnać, to niech odbędzie się to tak, jak powinno. Nie wiem czy Sousa z Błaszczykowskim rozmawiał, czy bierze go pod uwagę w kontekście EURO, a zdaje się, że to jest ostatnie kadrowe marzenie 35-letniego zawodnika. Uważam, że Kuba zasługuje na kontakt – czy to ze sztabu kadry, czy ze strony władz PZPN. Choćby po to, żeby porozmawiać o jego przyszłości. I jeśli miałoby dojść do zakończenia reprezentacyjnej kariery – należałoby pozwolić mu pożegnać się z kibicami na stadionie – tak, jak z naszą narodową drużyną pożegnał się jego przyjaciel, Łukasz Piszczek. Kapitan naszej kadry nie traci wiary po porażce 0:2 Słowacją. Nie ma się co łamać. Człowiek w życiu miał różne sytuacje i zawsze się podnosił. Cóż nam teraz zostało? - mówi Jakub Pavol Stano przez prawie dekadę był bardzo solidnym zawodnikiem wielu drużyn piłkarskiej elity w naszym kraju. Wcześniej zaliczył występy w Lidze Mistrzów z Artmedią Petrżalka. Po karierze boiskowej postawił na pracę szkoleniową. W ojczyźnie pracował między innymi w MSK Żilina, gdzie miał duży wpływ na sportowy rozwój dzisiejszego reprezentanta Polski, Jakuba Kiwiora. Od marca 2022 zasiada z kolei na szkoleniowej ławce Wisły Płock, którą u progu obecnego sezonu zaprowadził na sam szczyt ligowej tabeli. „Super Express”: - Po dwóch meczach macie na koncie sześć punktów, bilans bramkowy 7:0 i spoglądacie na całą stawkę ligową z góry. Kibicom w Płocku powinny grzać się głowy? Pavol Stano: - Cały czas będę powtarzać: piłka jest nieobliczalna. Tak szybko, jak wspięliśmy się na szczyt tabeli, tak samo szybko możemy z niego spaść. Ale jeżeli będziemy konsekwentnie pracować tak, jak do tej pory, ten poziom naprawdę możemy utrzymać przez dłuższy czas. Wyników takich jak dotychczas nie gwarantuję przez cały sezon, ale nasz styl jest coraz bardziej rozpoznawalny i doceniany w Polsce. Kacper Tobiasz o inspiracji Arturem Borucem i wyzwaniach w Legii Warszawa - A co jest kluczowe dla tego „waszego stylu”? - Że się nie boimy ofensywnej gry i wysokiego pressingu na połowie przeciwnika. Owszem, kiedy – atakując - się odkrywasz, stwarzasz rywalom okazję do „łatwych” bramek z kontry. Musimy więc też mieć „focus” na naszą defensywę; tracić tych goli mniej, niż w zeszłym sezonie. Na razie dwa mecze ligowe dały nam trochę optymizmu, bo zachowaliśmy w nich czyste konto. Jednak twardo stoimy na ziemi i wiemy, że nie zawsze tak będzie. Nie wszystko jeszcze funkcjonuje tak, jak bym tego chciał. Ale generalnych założeń co do sposobu gry to nie zmieni. - Posadził pan na ławce rezerwowych Krzysztofa Kamińskiego, który niedawno był kandydatem do miana „Bramkarza sezonu”. Odważnie, ale mniej doświadczony Bartłomiej Gradecki nie zawodzi? - Po pierwsze – trener bramkarzy od dawna przekonywał wszystkich o wielkim potencjale Bartka. A że ufam mu w pełni, mając dwóch przygotowanych na ligę golkiperów, nie szukaliśmy już innych alternatyw na tę pozycję. Krzysiek Kamiński miał drobne problemy przed pierwszym meczem, więc oczywistym wyborem był Bartek. Teraz obaj są w pełni zdrowi i w dobrej formie, więc nie musimy się w żaden sposób o tę pozycję martwić. A poza tym za na wysokości zadania stoi też defensywa: na to „zero z tyłu” w dwóch meczach też patrzę przez jej pryzmat. Były kadrowicz o transferach Legii Warszawa. "Opaska kapitańska jest sygnałem..." - W jej środku króluje Steve Kapuadi, który w minionym sezonie... nie zagrał ani jednego meczu o punkty. Podjął pan ryzyko czy tak dobrze wspominał go pan z ligi słowackiej? - Steve rzeczywiście nie grał prawie szesnaście miesięcy w piłkę. Ja go chciałem w drużynie, pracując jeszcze w Żilinie, bo zawsze w meczach przeciwko nam spisywał się bardzo dobrze. Ale od tamtej pory też już upłynął prawie rok. Byłem jednak w kontakcie z jego trenerami, więc wiedziałem, że jest w regularnym treningu z drużyną Trencina. I na razie – choć na pewno może dawać z siebie jeszcze więcej – Steve mnie nie zawodzi. Szybkość, skoczność, pojedynek „jeden na jeden”, ale też konstruowanie akcji – naprawdę dobrze wypadł w tych dwóch meczach ligowych. Pokazał dużą jakość, dzięki czemu decyzja o jego angażu, która wielu wydawała się mało logiczna, okazała się dobrym krokiem z naszej strony. - Trafił się też panu snajperski „brylancik”, wyciągnięty z niższych lig hiszpańskich... Słówko o Davo? - Za wcześnie na takie określenie. Tak naprawdę zresztą szukaliśmy skrzydłowego. Skauting w tym przypadku był bardzo skrupulatny. Długo go oglądaliśmy, w lepszych i gorszych występach. Potem odbyłem z nim długą rozmowę. Okazało się, że to fajny człowiek; przekonał mnie, że chce – i może – pokazać dużo w naszej lidze. Patryk Makuch w Cracovii będzie znaczącą postacią ekstraklasy. Ale ma i plan B, gdyby coś nie wyszło - No i pokazuje: trzy gole w dwóch występach! Spodziewał się pan takiego „wejścia smoka”? - To dopiero początek ligi, wchodził do niej jako człowiek zupełnie nieznany na tym rynku. Za chwilę kolejni rywale będą już zwracać na niego baczniejszą uwagę, więc może mieć dużo trudniej. Ale po tym, co zobaczyłem, wiem, że sobie poradzi. Obroni się jakością piłkarską, bo ją ma. - Ma pan teoretycznie skrzydłowego, który w przeszłości strzelał i 20 bramek w sezonie. Może grać na środku ataku? - Umiejętności pozwalają mu zagrać na różnych pozycjach, nie „fiksowałbym się” na tym, że zawsze będzie u nas skrzydłowym. Ma bardzo szybką nogę, dobrze reaguje na szybkie piłki spadające mu pod nogi. Dałby sobie radę i z zadaniami na „dziewiątce”. Ale... może tego nie pisać? Niech rywale mają niespodziankę (śmiech), z pożytkiem dla nas. - Przychodził do Polski z niższych lig hiszpańskich, jak niegdyś Igor Angulo. Davo też może być królem strzelców? - Potencjał ma, reszta zależy od niego i jego głowy. Co potrafi na boisku – już wiemy. Prywatnie zaś to bardzo poukładany, koleżeński człowiek. Dobrze się po hiszpańsku i angielsku dogaduje z szatnią, a bramki, które strzela, tę adaptację w grupie mu ułatwiają. Telewizyjny ekspert o przyczynach kryzysu mistrzów Polski. Ostro o postawie poznańskiego bramkarza, wskazuje kandydata na jego miejsce - O jeszcze jedno nazwisko w pana teamie u progu sezonu trzeba spytać. Dwa gole w meczu z Wartą to oznaka „sportowego zmartwychwstania” Rafała Wolskiego? - Jeśli Rafał będzie pracować nad sobą tak, jak w tym momencie, będzie dobrze. A dziś – patrząc i na występy boiskowe, i różnego rodzaju parametry badane przez nas na co dzień – mogę powiedzieć, że i pracuje dobrze, i jest dobrze przygotowany. - Reprezentantem Wolski był już jako nastolatek, ale potem trochę „się zakręciło” jego sportowe życie. Myśli pan, że może być jednym z kandydatów na 2-3 miejsca, jakie – według deklaracji Czesława Michniewicza – zostały jeszcze w kadrze mundial dla zawodników wyróżniających się w sierpniu i wrześniu? - Rafał umiejętnościami wyróżnia się na pewno między Polakami grającymi na jego pozycji – nie tylko w kraju, ale i za granicą. I byłby w stanie dać reprezentacji coś nowego; ale to już wyłączna decyzja trenera Michniewicza. Ja z mojej perspektywy mówię, że to piłkarz potrafiący zrobić z piłką wyjątkowe rzeczy, niezwykle kreatywny. Moim zdaniem kadra w tej chwili takiego nie ma. Oczywiście wszystko jest uwarunkowane przygotowaniem fizycznym Rafała. Ale skoro dziś potrafi wytrzymać tempo, jakiego ja wymagam od drużyny, to dałby sobie radę i w reprezentacji. Mam nadzieję, że w kolejnych występach da jeszcze selekcjonerowi do myślenia. Były mistrz Polski w barwach Legii o wyzwaniach stojących przed jej nowym trenerem. „To trudny klub do prowadzenia” - A pan – wracając do Wisły – dał drużynie cel na cały sezon? - Dałem cel na pierwszy mecz, i na drugi – ale nie na cały sezon. Piłka zbyt brutalnie weryfikuje bardziej odległe zamierzenia, by się na takie prognozy porywać. Przed nami mecz z mistrzem Polski – po nim też pewnie będziemy wiedzieć znów coś nowego o naszej drużynie... - Premia za mistrzostwo Polski zapisana jest w regulaminie na ten sezon? - Regulamin negocjuje Rada Drużyny, trener w tych negocjacjach nie uczestniczy. Ale – o ile wiem – rozmowy o tym były, więc cieszę się, że jest wiara w moich chłopakach również w te największe wyzwania. Łukasz Surma wskazuje wielką osobowość trenerską ekstraklasy. „Ten człowiek robi wielkie rzeczy” Sonda Kto w sezonie 2022/2023 zostanie piłkarskim mistrzem Polski? Lech Poznań Raków Częstochowa Pogoń Szczecin Legia Warszawa Ktoś inny WPHUB. Witek. | 13.10.2023 17:00. Robert Lewandowski zabiera głos w sprawie WYBORÓW! Zaapelował do kibiców (FOTO) 149. Robert Lewandowski opublikował na Instagramie post, w którym zwrócił
East News NOWE FAKTY! Przegraliśmy przez konflikty w kadrze?! Kto z kim się nie lubi? Lewy z Błaszczykowskim, ale nie tylko! East News Za nami mecz Polska-Kolumbia, który zakończył się wynikiem 0:3. Przegrana w drugim meczu na Mundialu oznacza dla nas odpadnięcie z mistrzostw. Został nam tylko czwartkowy mecz z Japonią, który jest właściwie już tylko spotkaniem o honor. Czy ten mecz będzie pożegnaniem Adama Nawałki z polską kadrą? Wiele wskazuje na to, że być może prezes PZPN Zbigniew Boniek zdecyduje o zmianie trenera. Sama kadra również się zmieni - Łukasz Piszczek czy Łukasz Fabiański jeszcze przed Mundialem ogłosili, że wkrótce odejdą z kadry. Czeka nas wiele zmian, ale na razie trwa rozliczanie piłkarzy z turnieju oraz szukanie winnych. Pojawia się coraz więcej głosów, że odpadamy z Mundialu z powodu konfliktów w kadrze. Kto z kim się nie lubi? Skąd takie podejrzenia? Zobacz kolejne slajdy! Zobacz: Żenujący występ Polaków na Mundialu? Ale nie wyjadą z Rosji z pustymi rękami! Za sam udział reprezentacja dostanie miliony Eastnews W mediach trwa dyskusja na temat tego, co stało się z polską drużyną od Euro 2016, które było dla nas wyjątkowo udane. Pojawiają się głosy, że w drużynie są rozłamy. Kto z kim się nie lubi? Może miejmy to od razu za sobą. Tak, Robert Lewandowski nie nadaje na tych samych falach z Kamilem Glikiem, choć niby powinni, bo są z rocznika 1988 i znają się jeszcze ze zjazdów juniorskich reprezentacji (z meczów nie, Kamil Glik (i Kamil Grosicki) grał, a Lewandowski był wtedy uważany za zbyt słabego). Tak, Kamil Glik nie dogaduje się z Grzegorzem Krychowiakiem. Tak, Robert Lewandowski często jest na zgrupowaniach w swoim świecie. Od dwóch lat coraz bardziej w swoim świecie, z coraz większą liczbą spraw do załatwienia w czasie wolnym podczas zgrupowań. Nigdy też nie będzie miał serdecznych relacji z Kubą Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem, choć to akurat już żadna tajemnica. A i pozostałe podziały nie są jakoś specjalnie skrywane - pisze w swoim felietonie dla dziennikarz Paweł Wilkowicz. O konflikcie Błaszczykowskiego i Lewandowskiego krążą legendy. Ale dlaczego Glik nie lubi się z Krychowiakiem? I z kim jeszcze konflikt ma Lewandowski? Zobacz: W takim stanie jeszcze go nie widzieliśmy! Załamany Robert Lewandowski na konferencji prasowej ZDJĘCIA East News Z książki "Tajemnice kadry" dowiadujemy się, że podczas meczu towarzyskiego Polska-Litwa w Krakowie doszło do ostrej wymiany zdań między Kamilem Glikiem, a Grześkiem Krychowiakiem. "Już w trakcie pierwszej połowy doszło do utarczek między dwoma samcami alfa. Krychowiak niewybrednie skrytykował błędy w ustawieniu Glika. Kiedy piłkarze weszli do szatni, obrońca naskoczył na upominającego go "Krychę". - Weź, ku...a, zamknij mordę! - krzyknął Glik. - To zacznij, ku...a, grać! - odparował Krychowiak. Zamiast dyskutować, piłkarze postanowili użyć pięści. Na czas rozdzielili ich koledzy z drużyny. Na drugą połowę tamtego meczu Glik już nie wyszedł, został zmieniony przez Bartosza Salamona. Krychowiak murawę opuścił pół godziny później". Ich relacje od tamtego incydentu nie są idealne, ale na boisku potrafią współpracować. A z kim nie lubi się jeszcze Lewandowski? East News Po meczu z Senegalem pojawiły się informacje o konflikcie Roberta Lewandowskiego i Arka Milika. Dziennikarze pisali, że Milik na tyle poczuł się pewny, że nawet krzyczał na starszego i bardziej doświadczonego Lewandowskiego, a do tego niezbyt chętnie podawał do niego piłki. Ile prawdy jest w tych doniesieniach? Po meczu piłkarze tego nie skomentowali, a podczas treningu wydawało się, że ich relacje są bardzo dobre. Co o konfliktach w kadrze powiedział na konferencji prasowej Robert Lewandowski? East News Robert Lewandowski podkreślił, że nie ma żadnego rozłamu w kadrze. - Ja nie będę nikogo atakować. Ale to jest właśnie to, o czym mówię - interpretacja wasza. Wiele artykułów było wymyślonych. To nie ma nic wspólnego z tym jak się zaprezentowaliśmy - powiedział Robert. Co na to Adam Nawałka? Absolutną nieprawda jest, że były w zespole jakiekolwiek rozłamy. Atmosfera, mimo wyników, jest wzorcowa. W takich momentach wszyscy trzymają się razem. To cementuje klimat - wtórował mu Nawałka. - Atmosfera była bardzo dobra. Robert cały czas jest z drużyną. Cały czas jest kapitanem, który ciągnie tę drużynę. Podobnie jestem bardzo zadowolony z bazy w Soczi. Klimat też nam nie przeszkadza. Warunki do treningów mamy świetne. East News W takim stanie jeszcze go nie widzieliśmy! Załamany Robert Lewandowski na konferencji prasowej ZDJĘCIA W takim stanie jeszcze go nie widzieliśmy! Załamany Robert Lewandowski na konferencji prasowej ZDJĘCIA Lewandowski gorzko podsumował mecz z Kolumbią! East News Lewy, Szczęsny, Błaszczykowski - załamani piłkarze nad ranem wrócili do hotelu. Jak wyglądali? Lewy, Szczęsny, Błaszczykowski - załamani piłkarze nad ranem wrócili do hotelu. Jak wyglądali? EastNews Żenujący występ Polaków na Mundialu? Ale nie wyjadą z Rosji z pustymi rękami! Za sam udział reprezentacja dostanie miliony Żenujący występ Polaków na Mundialu? Ale nie wyjadą z Rosji z pustymi rękami! Za sam udział reprezentacja dostanie miliony Małgorzata Rozenek-Majdan Ślub od pierwszego wejrzenia Trendy w koloryzacji włosów na wiosnę i lato 2022. Te odcienie robią mocne wrażenie Dopamine dressing to najgorętszy trend sezonu. Obłędną koszulę w stylu Małgorzaty Rozenek-Majdan kupisz w Sinsay za 39,99 Klaudia Halejcio w najmodniejszych spodniach tego lata. Podobne kupisz w Sinsay za 35 zł Urszula Jagłowska-Jędrejek Anna Lewandowska w modnym swetrze ponad tysiąc złotych. W Sinsay kupisz podobny za 50 złotych! Aleksandra Skwarczyńska-Bergiel Najmodniejsze buty na wiosenno-letni sezon. Te modele ma w szafie każda it-girl
\n \ndlaczego błaszczykowski nie lubi lewandowskiego
Jakub Błaszczykowski (37 l.) to utalentowany piłkarz, który cieszy się światowej sławy popularnością. Niestety mało kto wie, że w dzieciństwie był świadkiem . 3 288 46 188 70 67 182 490

dlaczego błaszczykowski nie lubi lewandowskiego